Jesteś tutaj
FINAŁ III EDYCJI KONKURSU O NAGRODĘ IM. BARBARY SKARGI: PIOTR KOZAK, GODŁO „abc 123”
Autor o sobie:
Piotr Kozak (1983) – studiował filozofię i architekturę w Gdańsku, doktorat (2015) na Uniwersytecie Warszawskim. Autor książek Wychować Boga. Estetyka antropologiczna Alexandra G. Baumgartena (Warszawa 2013) oraz Co to jest myślenie? (Warszawa 2015).
Fragment finałowego eseju Sztuka i myśl:
Ze wstępu
[…]
Czym jest sztuka? Z pewnością wiemy jedno. Pomimo liczącej ponad 2500 lat refleksji filozoficznej nad sztuką wciąż nie posiadamy jasnej i wyczerpującej definicji tej ostatniej. Sprawę komplikuje dodatkowo kwestia awangardowej rewolucji w obrębie sztuki, która od ponad 100 lat nieustannie podaje w wątpliwość nasze utarte przekonania na temat sztuki. Czy ta ostatnia wymaga rzemiosła? Wydaje się, że Marcel Duchamp ze swoją Fontanną odpowiada na to pytanie przecząco. Czy sztuka musi być piękna? Jeżeli spojrzeć na rozwój sztuki współczesnej, to trudno o większe nieporozumienie niż odwoływanie się do kategorii estetycznego upodobania. Co więcej, o ile sztuka średniowieczna pokazała, że możemy obyć się w niej bez kategorii autora, to współczesna sztuka konceptualna pokazała, że możemy obyć się w niej bez kategorii dzieła. Innymi słowy, sztuka XX-wieczna pozostawia nas z wszystkim i z niczym i prowokuje do formułowania sądów typu: „sztuka umarła!” lub „wszystko może być sztuką”.
Oba wymienione wyżej sądy mają w sobie wprawdzie pozory głębi, ale w istocie są albo fałszywe, albo nieużyteczne. Jeżeli sąd „sztuka umarła” miałby wyrażać coś więcej niż jedynie skłonność do przesady i do nadużywania środków retorycznych przez artystów i krytyków, to pytanie brzmi, co miałby wyrażać. Z pewnością nie oznacza końca sztuki w sensie instytucjonalnym, ponieważ byłoby to zdanie materialnie fałszywe. Jeżeli zaś oznacza to, że sztuka XX-wieczna różni się od sztuki wieku XVIII, to jest to sąd trywialny. Sztuka poszczególnych epok różni się od siebie, tak w zakresie formy, jak tematu i ogólnie na tym polega też rozwój w sztuce. Jeżeli z kolei twierdzimy, że „wszystko może być sztuką”, to wprawdzie wyrażamy zdanie pod pewnym nietrywialnym względem prawdziwe, ale nie pozwalające nam jednak na jaśniejszą eksplikację tego, czym jest sztuka, odkąd nie wskazuje się na element wyróżniający sztukę spośród innych dziedzin i aktywności. Czy oznacza to jednak, że odpowiedź na pytanie o to, czym jest sztuka, jest niemożliwa? Wydaje się, że nie. Jak będę argumentował, a stanowi to główną tezę tego eseju, sztukę możemy rozumieć jako specjalną klasę myślenia i operacji pojęciowych, to jest jako formę myślenia obrazami. Żeby jednak rozjaśnić powyższą odpowiedź, należy, w moim przekonaniu, odpowiedzieć na kilka pytań pomocniczych.
Pierwsza wątpliwość dotyczy natury wyjaśniania i definiowania w kontekście sztuki. Po pierwsze, należałoby wytłumaczyć, co miałoby znaczyć samo pytanie dotyczące natury sztuki […]. Innymi słowy, zanim zaczniemy wyjaśniać to, czym jest sztuka, należy rozjaśnić, co rozumiemy przez samo pytanie i jaki rodzaj odpowiedzi na nie uznalibyśmy za satysfakcjonujący. Po drugie, wątpliwość związana z pytaniem: „czym jest sztuka?” odwołuje się do istoty filozoficznego wyjaśniania sztuki. Jak bowiem argumentuję […], filozoficzna próba ujęcia problemu sztuki nie uzasadnia się sama przez się. Innymi słowy, zanim będziemy poszukiwać odpowiedzi na pytanie, czym jest sztuka, należy wyjaśnić, co miałoby wnosić filozoficzne wyjaśnienie sztuki w stosunku do takich dziedzin jak teoria, historia czy psychologia sztuki. Jak będę argumentował […], możemy filozoficzne pytanie o to, czym jest sztuka, rozumieć jako pytanie o pojęcie sztuki, tj. przedmiotem filozoficznych analiz na temat sztuki jest to, w jaki sposób możemy myśleć o sztuce. Stąd filozofia sztuki jedynie wtórnie bada obiekty określane nazwą „sztuka”, a jej podstawowym przedmiotem są przekonania na temat sztuki.
[…]
Druga wątpliwość związana jest z obiektywnym i subiektywnym charakterem sztuki. Innymi słowy, należy wyjaśnić, czy odpowiednie sądy na temat sztuki należy rozumieć jako wyraz stanów subiektywnych, czy jako wskazanie na obiektywne cechy danego dzieła sztuki. Innymi słowy, z jednej strony, możemy sztukę i doświadczenie sztuki rozumieć w kategoriach subiektywnych, na przykład jako wyraz emocji twórcy lub odczucie upodobania towarzyszące odbiorowi sztuki. Z drugiej strony, możemy sztukę i doświadczenie sztuki rozumieć w kategoriach obiektywistycznych jako, przykładowo, reprezentację natury, oddanie ideału piękna, artystycznej prawdy itp. Jak będę argumentował […], możemy uniknąć tak postawionego sporu, opisując sztukę zarówno od strony subiektywnej, jak i obiektywnej. Mówiąc ściślej, możemy sztukę rozumieć jako sposób widzenia, który z jednej strony wskazuje na subiektywne stany podmiotowe, z drugiej – na obiektywne własności odpowiednich zjawisk i przedstawień.
Trzecia wątpliwość, bezpośrednio powiązana ze sporem subiektywizm-obiektywizm, odnosi się do pojęciowego lub niepojęciowego charakteru sztuki. Mamy bowiem skłonność twierdzić, że sztuka odróżnia się od innych dziedzin poznania swym niepojęciowym charakterem, tj. uważamy niekiedy, że sztuka nie rządzi się relacjami podporządkowania pod określone pojęcie, ale daje się opisać w terminach bezpośredniego wglądu w rzeczywistość zewnętrzną lub wewnętrzną, niedyskursywnego uczucia itp. Słusznie argumentuje się również, że sztuka ma charakter jednostkowy, podczas gdy pojęcia mają z natury charakter ogólny. Z drugiej strony, jak twierdzę w tzw. argumencie z estetycznego mitu danych […], gdyby założyć niepojęciowość sztuki, to nie dałaby się wyjaśnić możliwości sądów na temat sztuki. Jak będę starał się argumentować, daje się jednak zachować pojęciowy charakter sztuki dzięki odwołaniu się do tezy o tzw. dualizmie aspektowym pojęć […].
Ostatnia wątpliwość dotyczy funkcji poznawczej sztuki. Spór – sięgający swoimi korzeniami starożytnej Grecji – dotyczy kwestii tego, czy możemy przypisać sztuce wartość poznawczą. […] Od końca XVII wieku teoretycy sztuki nad to, co racjonalne, przedkładali pojęcie smaku, który wedle powszechnej opinii należy nie tyle do rozumu, ile do emocjonalnej postawy człowieka. Nie rozum, a smak, „dar irracjonalny” – jak pisał Dubos – pozwala rozkoszować się sztuką. Z drugiej strony, daje się wciąż odnaleźć w myśli europejskiej tęsknota za poznawczą wartością sztuki. Innymi słowy, filozofowie, od Platona po Heideggera i Goodmana, starają się argumentować, że sztuka może przekazywać jakąś formę wiedzy. Kłopot polega na wyjaśnieniu, jaki rodzaj wiedzy, jeżeli w ogóle, może przekazywać sztuka i jaką prawdę jest nam ona w stanie przekazać.
Jak będę argumentował […], istnieje sposób, aby zachować funkcję poznawczą sztuki. Konieczne będzie jednak w tym celu nakreślenie analogii między sztuką a logiką. Będę starał się bronić twierdzenia, że sztukę – tak jak logikę – możemy rozumieć jako dziedzinę formalną. W konsekwencji, przez prawdę artystyczną należy rozumieć prawdę formalną.
[…]
Wydaje się, że trudno wskazać mniej intelektualnie obiecującą hipotezę niż ta, że istnieje pewna analogia między logiką a estetyką i sztuką. Uważa się, po pierwsze, że o ile logika operuje na strukturach abstrakcyjnych, o tyle te ostatnie odwołują się do konkretnych przedstawień i zjawisk artystycznych. Po drugie, o ile logika posiada jasno sformułowane cele i metody, o tyle estetyka i sztuka nieustannie przechodzą kryzysy, posiadają różne metody i zasadniczo nie wiadomo nawet, czym jest sztuka i czym jest estetyka. Nie należy jednak zapominać, z jednej strony, że to właśnie postulat powiązania sztuki i logiki leżał u źródeł estetyki. Alexander Gottlieb Baumgarten twierdził, że estetyka jest możliwa tylko jako logika poznania zmysłowego i choć ta idea została w dużej mierze porzucona przez jego następców, to jednak zapoczątkował on sposób myślenia o sztuce i o estetyce jako dziedzinach analogicznych do logiki. […] Z drugiej strony, wydaje się, że również w obrębie logiki dadzą się znaleźć elementy bliskie sztuce, a przede wszystkim bliskie sztuce pięknej. Uważa się, przykładowo, że pewne dowody są piękniejsze od innych, a pewne twierdzenie bardziej eleganckie itp. Wydaje się zatem, że idea związku logiki oraz sztuki i estetyki powinna przyciągać uwagę filozofów. […]
W tej pracy nie zamierzam jednak omawiać historycznych związków między logiką a sztuką i prób pogodzenia tych ostatnich. Ze względu na rozmiary tej pracy byłoby to bezcelowe. Zamierzam jednak […] zbadać, jaki kształt przybiera relacja między sztuką a logiką, przy czym czynię to ze względu na główne pytanie dotyczącego tego, czym jest sztuka. Mówiąc ściślej twierdzę, że odwołanie się m.in. do rozważań z zakresu filozofii logiki pozwoli nam lepiej zrozumieć naturę sztuki. Innymi słowy, wychodzę z założenia, że możemy sztukę rozpatrywać jako dziedzinę analogiczną do logiki i na podstawie tej analogii udzielić właściwej odpowiedzi na pytanie dotyczące natury sztuki. Jak będę argumentował […], możemy rozumieć sztukę jako formę myślenia, ściślej, jako formę myślenia obrazami, gdzie dzieło sztuki byłoby formą przedstawienia lub przedstawiania danego sposobu myślenia.
[…]
Teza, że sztuka może być rozumiana jako forma myślenia obrazami, nie jest oczywiście tezą nową. Wśród współczesnych myślicieli najdobitniej wyraził ją Rudolf Arnheim w swym klasycznym dziele Myślenie wzrokowe. Kłopot pojawia się wtedy, gdy chcemy uzyskać dokładniejsze wyjaśnienie tego, czym mogłaby być forma takiego myślenia. Z pewnością Arnheim ma rację, gdy argumentuje, że nasza percepcja ma charakter aktywny w tym sensie, że dane obrazy percepcyjne wchodzą w związki asocjacyjne z innymi obrazami. Z tego jednak nie wynika jeszcze, że możemy myśleć obrazami, ponieważ słusznie przyjmuje się, że myślenie jako operacja abstrakcyjna nie opiera się wyłącznie na mechanizmie asocjacji, ale dokonuje się za pomocą pojęć. W tym sensie Arnheim kreśli psychologicznie wiarygodny obraz poznania, niemniej nie wyjaśnia, w jaki sposób możliwe jest powiązanie pojęć i percepcji.
Jeżeli więc chcę argumentować, że sztukę możemy rozumieć jako myślenie obrazami, to muszę przedstawić przynajmniej częściową odpowiedź na pytanie, w jaki sposób możliwe jest powiązanie pojęć i percepcji, przy czym problem ten w mojej pracy przyjmuje postać tzw. problemu kierowania się regułą. Innymi słowy, należy wyjaśnić, na podstawie jakiego kryterium rozstrzygamy, że dane ogólne i abstrakcyjne pojęcie stosuje się do konkretnego i jednostkowego obrazu. Jak jednak będę starał się dowieść […], żadnego takiego kryterium nie potrzebujemy. Twierdzę, że możemy przyjąć tezę o tzw. epistemologicznej nierozróżnialności pojęć i percepcji […] i o pojęciowym charakterze obrazów […], a w konsekwencji, oddalić problem kierowania się regułą jako wynik źle postawionego pytania badawczego.
Wynikiem moich rozważań dotyczących kierowania się regułą jest jednak przede wszystkim to, że dzięki temu uzyskujemy lepszy ogląd tego, jaką funkcję pełnią pojęcia w aktach myślenia, oraz tego, w jaki sposób należy rozumieć funkcję sztuki jako sposobu myślenia obrazami. W tej pracy argumentuję, że sztuka wskazuje na sposoby widzenia rzeczywistości, które to sposoby są epistemologicznie nierozróżnialne z odpowiednimi obrazami. Mówiąc ściślej, twierdzę, że sztuka ukazuje takie sposoby widzenia i ujmowania rzeczywistości, przez które należy rozumieć operowanie odpowiednimi pojęciami, tj. sztuka pokazuje, w jaki sposób możemy widzieć świat, wyznaczając normy i reguły myślenia o świecie.
[…]
Z zakończenia
W powyższym tekście broniłem tezy, że możemy o sztuce myśleć, po pierwsze, zgodnie z argumentem z estetycznego mitu danych, jako o pewnej klasie operacji pojęciowych. Twierdziłem – zgodnie z tezą o dualizmie aspektowym pojęć i modalnym rozróżnieniem na subiektywny i obiektywny aspekt przedstawienia – że dane operacje pojęciowe należy rozumieć w sensie podmiotowym jako bezpośrednie rozpoznawania poprawności realizacji danej dyspozycji poznawczej lub praktycznej. Po drugie, argumentowałem, że sztukę możemy rozumieć jako pewien sposób widzenia i myślenia. Mówiąc ściślej, twierdziłem, że sztuka ukazuje to, w jaki sposób możemy widzieć i myśleć o danych przedstawieniach, tj. sztuka wyznacza reguły i pojęcia, za pomocą których widzimy i myślimy. Po trzecie, zgodnie z przedstawioną analogią między sztuką a logiką, broniłem tezy, że sztukę możemy rozpatrywać jako dziedzinę formalną, a w konsekwencji możemy rozumieć funkcję poznawczą sztuki jako wskazywanie na sposoby widzenia i myślenia. Po czwarte, starałem się wyjaśnić, w jaki sposób należy rozumieć tezę, że sztuka jest formą myślenia, gdzie twierdziłem, że sztuka stanowi formę myślenia obrazami. Zgodnie z tezą o epistemologicznej nierozróżnialności pojęć i obrazów, argumentowałem, że sztuka może stanowić pewną klasę myślenia, ponieważ obrazy są epistemologicznie nierozróżnialne z odpowiednimi pojęciami rozumianymi jako reguły konstrukcyjne danych obrazów.
[…]
Przyjęcie twierdzenia, że sztuka jest formą myślenia, pozwala nam również wskazać na trzy istotne konsekwencje. Przede wszystkim, jeżeli moje rozważania są trafne, to należy dokonać „rehabilitacji” funkcji poznawczej sztuki i traktować tę ostatnią jako pełnoprawny środek, za pomocą którego możemy kształtować nasze myślenie i poznanie. Innymi słowy, analogicznie jak logika uczy formułować wnioski, tak sztuka uczy widzieć. Ta ostatnia nie jest zatem wyłącznie rozrywką lub ekspresją uczuć twórcy. Jeżeli sztuka uczy widzieć, to bez sztuki stajemy się w metaforycznym sensie ślepi. Literatura piękna, malarstwo czy muzyka czynią nas w pewnym nietrywialnym sensie bogatszymi, ponieważ pozwalają spostrzegać świat z różnych perspektyw, ukazując nieoczywiste aspekty danej rzeczywistości społecznej, zewnętrznej czy wewnętrznej, mówiąc ściślej, uczą w jaki sposób spostrzegać daną rzeczywistości. Po drugie, różnica między sztuką a nauką nie polega w tym wypadku na tym, że ta pierwsza stanowi, przykładowo, ekspresję uczuć, a ta druga narzędzie poznania. Zarówno w przypadku sztuki, jak i nauki możemy pojmować je jako formy myślenia. Różnica między nimi będzie polegać – tak rozumiał ją m.in. Kant – na kierunku myślenia. O ile celem nauki jest wyjaśnianie, tj. wskazywanie na racje dla danych twierdzeń o świecie, o tyle celem sztuki jest pokazywanie, tj. […] wskazywanie na sposoby, za pomocą których możemy widzieć dany świat i dzięki którym możemy w ogóle formułować twierdzenia na temat świata. Po trzecie, dzięki tezie, że sztuka jest formą myślenia, na pytanie konkursowe, jak istnieją sztuki i jak czasami przestają istnieć, odpowiedź brzmi: istnieją jako sposób myślenia, a przestają istnieć wraz z końcem tego ostatniego.
Czy jest to odpowiedź zadowalająca? Z pewnością […] wciąż pozostają kwestie – z racji ograniczeń objętościowych – nieporuszone w tym tekście, jak np. zagadnienie relacji pojęć do czasu i przestrzeni. Jest to jednak temat na zupełnie inną pracę. Zaprezentowana odpowiedź z pewnością nie wyczerpuje również wszystkich problemów związanych ze sztuką. Niczego nie mówi o pojęciu rynku sztuki czy świata sztuki itp. […]. Moją ambicją nie było jednak wyjaśnianie wszystkich wątpliwości związanych ze sztuką. Przede wszystkim moją ambicją nie był opis lub wyjaśnienie aktualnych zjawisk w sztuce. Innymi słowy, […] nie zamierzałem odpowiadać na pytania, przykładowo, o możliwość końca sztuki, natury awangardy czy dotyczące przyszłości sztuki. Nie uważam jednak, żeby były to pytania, na które mógłbym kompetentnie odpowiedzieć jako filozof. Mówiąc ściślej, nie uważam, żeby odpowiedź udzielona przez filozofa wnosiła w tym względzie coś nowego do odpowiedzi udzielanych przez teoretyków i historyków sztuki. Nie oznacza to jednak ani tego, że odpowiedzi historyków i teoretyków sztuki wyczerpują możliwy zbiór pytań dotyczących sztuki, ani tego, że odpowiedzi udzielane przez filozofa są w pewnym sensie gorsze. Wystarczy, że przyjmiemy, że te ostatnie są przedmiotowo inne. […] Przedmiotem analiz filozoficznych jest pojęcie sztuki, a dopiero w konsekwencji jest nim empiryczny obiekt sztuka. Innymi słowy, jeżeli filozof bada sposoby, za pomocą których możemy myśleć o sztuce, to dostarcza pojęciowych narzędzi, dzięki którym możemy ująć problemy sztuki, i tylko w tym sensie może coś mówić o sztuce. Jego przedmiotem badań są przede wszystkim struktury pojęciowe, a dopiero wtórnie przedmioty empiryczne. […]
Czy zaprezentowane tu tezy są oryginalne? Od podkreślenia ich nowatorstwa z pewnością nie przybędzie im na oryginalności. Niemniej, mogę stwierdzić, że tak sformułowanych i bronionych tez czy też koniunkcji tez nie odnajduję w znanej mi literaturze przedmiotu. Nie wydaje mi się również, aby często podejmowano kwestię sztuki od strony problemu kierowania się regułą i mitu danych. […]
Czy udało mi się obronić wartości sztuki w ludzkiej egzystencji? Zależy, jak rozumieć samo to pytanie. Jeżeli traktować sztukę […] jako formę wzbogacenia naszego myślenia o świecie, to z pewnością daje się wskazać pewna istotna funkcja sztuki w ludzkim życiu. Z drugiej strony, jeżeli rozumieć to pytanie jako próbę usprawiedliwienia istnienia sztuki przez filozofię, to nie sądzę, żeby filozof był kompetentną postacią, aby usprawiedliwiać istnienie czegokolwiek. Innymi słowy, sztuka nie potrzebuje filozofa, aby usprawiedliwić swoje istnienie. To raczej filozofia potrzebuje sztuki jako przedmiotu namysłu. Filozof może jedynie stawiać sobie za cel rozjaśnienie sposobów, za pomocą których myślimy o sztuce, i mam nadzieję, że taką przynajmniej częściową jasność udało mi się wprowadzić. Być może nie jest to cel spektakularny. Nie znajduję jednak w rozważaniach jako takich innego ciekawszego celu.