Jesteś tutaj
Barbórka w Łazienkach (III): ESEJ METAFIZYCZNY (wystąpienie prof. Cezarego Wodzińskiego)
Wypowiedź z panelu w Łazienkach Królewskich
(3 grudnia 2012 roku)
Słyszeliśmy wypowiedzi nawiązujące do wielu wątków myśli Pani Profesor. Nie ma w tej kwestii sporu: myśl Barbary Skargi wielowątkowa, wielowymiarowa, hojna, wspaniałomyślna i wielomyślna. Ale też – i ten moment chciałbym jednak wyeksponować szczególnie – skoncentrowana na jednem. Na tym, co już Platon nazywał po prostu: ta timiotera: „najcenniejszym”. Gdzie – jak pisze Barbara Skarga: Eidos objawia się nam z nieodpartą siłą.
Pozwólcie Państwo, że rozłożę to „jedno” na dwa słowa, dzięki czemu „jedno” zacznie być… rozmowne. Przystańcie, proszę, na krótką medytację wokół dwóch bardzo prostych słów. Jako że są to zaiste dwa proste słowa, choć właśnie proste słowa – cytuję Barbarę Skargę – sprawiają najwięcej kłopotów.
Słowo pierwsze: METAFIZYKA
W tekście z 1991 roku zatytułowanym Kilka słów w obronie metafizyki Barbara Skarga z wielką werwą polemiczną podważa trzy stereotypowe zarzuty stawiane metafizyce od wieków, irytująco obecne po dziś dzień. Że: metafizyka jest nie-naukowa (bo nie chce być nauką, jak inne), nie-dorozwinięta (bo nie robi postępów), nie-użyteczna (bo nie można jej użyć).
Tym trzem donośnym nie przeciwstawia swoje starannie po trzykroć przemyślane tak. Czyli opowiada się za metafizyką.
Za metafizyką, czyli za czym? Idąc śladem myśli Barbary Skargi zapytajmy bez ogródek: co to jest ta metafizyka? ta meta ta physika…?
W ciągu dwudziestu pięciu wieków udzielono ogromnej liczby odpowiedzi na to pytanie. Ale… żadna z tych odpowiedzi się nie ostała – jako ostateczna, absolutna, jedyna… Wszystkie poupadały, prędzej lub później, trafiając do archiwów historyków metafizyki i idei.
Może nie trzeba tedy pytać? Może pytanie: „co to jest… ta metafizyka?” należy do katalogu pytań bezsensownych? Skoro brak odpowiedzi…
Przeciwnie – i przedziwnie zarazem – ale właśnie: trzeba pytać. I to nie byle jak, lecz: śmiało, na przekór, niestrudzenie.
Trzeba pytać, ba! wytrwać w pytaniu: co to jest…?
*
Cóż to znaczy: „wytrwać w pytaniu?” W pierwszym tomie esejów metafizycznych pisze Barbara Skarga: To książka pytań, nie odpowiedzi, ale też właśnie pytania mają dla mnie najwyższy walor filozoficzny.
Trwać śmiało w pytaniu… Wystarczy to jedno: stawiać z pewnym uporem to jedno pytanie – najprostsze i najbardziej zarazem problematyczne: co to jest…?
Starczy to jedno, by… działa się właśnie – już, tu i teraz – metafizyka, owa – od greckich prapoczątków – ta meta ta physika…
Zważmy jednak: nie idzie tu o rozprawianie, traktowanie, rozważanie… nie idzie o pisanie i czytanie choćby największych traktatów i rozpraw „metafizycznych”, a z pewnością nie tylko o to i nie przede wszystkim…
Przeciwnie: Owo pytanie Co to jest..? – i wytrwałość w stawianiu tego pytaniu – to właśnie: metafizyka sama. To, jak mówi Barbara Skarga: akt metafizyczny. To akt konstytutywny – założycielski – nie tylko dla „myślenia”, lecz i dla „bycia” czy „życia”, jeśli kto woli.
Człowiek jest, albowiem pyta: co to jest...?
Człowiek jest jako… pytający.
Człowiek jest niczym… pytajnik.
Jeśli wolicie: jako znak zapytania.
Słowo drugie: ESEJ
Barbara Skarga broni pytania – broni konsekwentnie i z pasją metafizyki jako pytania – ponieważ stroni przed odpowiedziami. Dodajmy jednak: nie przed wszystkimi odpowiedziami, lecz przed pewnym typem odpowiedzi: odpowiedzi ostatecznej i absolutnej, totalnej i totalitarnej.
Barbara Skarga poznała ten typ odpowiedzi nie tylko dzięki namysłowi nad traktatami i rozprawami metafizycznymi – od Platona po Heideggera i Derridę – ale poznała je na „własnej skórze”, własnymi rękami, fizycznie… choćby wtenczas, gdy rąbała świerki i jodły w syberyjskiej tajdze „po wyzwoleniu”… Jedenaście lat w łagrze i na wiecznym – jak mniemali depozytariusze odpowiedzi absolutnej – zesłaniu.
Podkreślam, po pierwsze: opcja, którą zdecydowanie wybiera Barbara Skarga, nie jest przeciwko odpowiedzi jako takiej, nie jest przeciwko odpowiadaniu – nazbyt wiele w jej myśleniu wrażliwości i wnikliwości historycznej. To zdecydowana opcja przeciwko takim odpowiedziom, które roszczą sobie bezwzględne pretensje do definitywności.
Po wtóre: odpowiedź definitywna to odpowiedź skończona. To grób – jak kto woli: śmierć – myślenia, bycia, człowieka… To nienawistna Pani Profesor opcja przeciw metafizyce, na rzecz… śmierci.
Właśnie metafizyka – ta meta ta physica – potrafi sprawić, że śmierć truchleje. Wiemy to dzięki Pani Profesor.
*
Miałem jednak mówić o eseju. Ten osobliwy rodzaj odpowiedzialności, który postuluje niezłomne, ba! nieustraszone, ba! przeciw-śmiertelne trwanie w pytaniu, wybiera nie-definitywność, nie-konkluzywność, nie-dokończenie.
W konsekwencji opowiada się za otwarciem i poszukiwaniem.
Co to znaczy? W tym właśnie momencie przychodzi na myśl – daje do myślenia – to drugie proste słowo: esej.
Lecz tak, jak w przypadku metafizyki mówiliśmy o akcie metafizycznym, a nie o lekturze traktatów metafizycznych ani o ich mnożeniu na piśmie, tak i teraz nie idzie o esej jako wypowiedź filozoficzną. Bynajmniej nie tylko o to, choć Pani Profesor należy do mistrzyń tego gatunku.
Tu chodzi o esej jako… sposób bycia.
Esej… ulotny i trwały zarazem, lekkością znośny, jako że zawsze ciężar właściwy najwyższym standardom myśli poszukującej i otwartej mający, fragment, w którym odmiennie i nieodmiennie przegląda się „coś więcej” i „coś innego”… Dużo by mówić, lepiej czytać „eseje metafizyczne” Barbary Skargi…
Pozwólcie Państwo na przedostatnie słówko – ostatnie paść tu nie może z powodów jawnie już wyłożonych. To słówko na otwarcie, nie na zakończenie naszego spotkania. Rozkładam je na trzy elementarne pytania:
Czy powinienem Państwa przekonywać, że życie Barbary Skargi – pełne dramatyzmu, nieustraszoności, pasji i zarazem niezwykłej mocy mądrości, by być i myśleć na przekór wszelkim śmiercionośnym groźbom – że to życie wykuło sobie kształt eseju metafizycznego?
Czy muszę Państwa przekonywać, że jest to pewien wzór – metrum czy arche – sposobu bycia człowiekiem, sposobu bycia na kształt eseju metafizycznego?
Wreszcie: Czy mam Państwa dalej przekonywać – przyjaciół Barbary Skargi – że konkursowy (zakładam: wyborny, bo na takie liczymy) „esej metafizyczny” wart będzie hojnej i, jak ufamy, prestiżowej nagrody imienia Pierwszej Damy Republiki Eseju Metafizycznego?